Wiersze pana Jana Gołębiewskiego, naszego lokalnego poety🙂

Miłego czytania🙂

GDZIEŚ NA PRZYSIÓŁKU

Kot na kolanach starej babci

usnął mrucząc rozleniwiony

Na parapecie jedynego okna

jaskrawą czerwienią

dumnie pysznią się pelargonie

Druciane okulary

zsunęły się na nos

nie poprawia ich

wpatrzona w głąb

swojej duszy

marzy.

JAN GOŁĘBIEWSKI

CMNENTARZ PRZY UL. OLSZTYŃSKIEJ

Za tymi murami

dostojna cisza

półmrok dziwnie nieśmiały

stąpasz bezgłośnie

bojąc się

by kamieniami dźwięku

nie zagłuszyć

spokoju umarłych.

JAN GOŁĘBIEWSKI

KAMIENICA PRZY UL. WARSZAWSKIEJ

MÓJ POKOIK

Sino błękitny dym

spowił pokoik na poddaszu

nie widać twarzy

będących tu osób

i tylko martwa kompozycja Marsjanina

błyska nerwowo

czerwonym światłem

jakby wołała na pomoc

duszę się

w oparach cywilizacji.

JAN GOŁĘBIEWSKI

ZAUŁEK SOWIŃSKIEGO

Koci bruk jak z opowiadań babci

oczodołami wypełnionymi światłem

straszy widmo domu rudery.

Szary kot skrada się

gdzie parkan straszy

wyłamanymi zębami czasu.

Cisza cmentarnych alejek

rozlała się w tym zaułku

jak atrament widnokręgu

na nieboskłonie.

Krzyk

to tylko sowa

piegowato-szczerbaty malec

wpadł w odrapany kanion

klatki schodowej

Trzasnęły jednym zawiasem drzwi

zaległa cisza.

JAN GOŁĘBIEWSKI

MIASTO MOJEGO DZIECIŃSTWA

Cień kolegiaty pada na miasto

na rzekę Łynę

wąskie uliczki

na dom w którym się wychowałem

na stare mury i kamieniczki.

Baszta obronna

na której bocian

uwił swe gniazdo

jest jak symbolem

że Dobre Miasto

jest dobrym miastem

miasto to kocham

to miasto moje.

Jan Gołębiewski

Skip to content